Drukuj
0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

1015_W1Chrystus zmartwychwstał! Chrystus żyje! Ten sam wczoraj, dziś i na wieki! Ostatnie słowo należy do Niego. Ponieśmy Jego światło wszędzie tam, gdzie panuje ciemność, nadzieję tam, gdzie czai się rozpacz, i miłość tam, gdzie wciąż jeszcze do głosu dochodzi nienawiść. Niech radość paschalna sprawi, że staniemy się świadkami Zmartwychwstałego Pana! Ponieśmy ją w świat, w naszą codzienność, aby dotarła do każdego ludzkiego serca. Niech będzie zadatkiem i zapowiedzią wiecznego świętowania ze Zmartwychwstałym w Niebie!

Jako ludzie wierzący, składamy sobie życzenia, aby wiara w obecność Zmartwychwstałego Jezusa pośród nas przenikała nasze życie w każdym jego wymiarze, zwłaszcza społecznym i narodowym. Ciągle jest to nam bardzo potrzebne, kiedy współczesność domaga się od nas świadectwa, że rzeczywiście tylko na Chrystusie i Jego zwycięstwie nad wszelkim złem, na głoszonej przez Niego prawdzie, sprawiedliwości i miłości można budować lepszą przyszłość.

Nasze codzienne spotkania ze Zmartwychwstałym niech owocują radością, pokojem serca oraz niewzruszoną ufnością. Niech nam one pozwalają przejść przez życie z takim entuzjazmem i zapałem, z jakim szli na cały świat Apostołowie zapatrzeni w swego Pana, zaskoczeni biegiem wydarzeń, których nie mogli dogonić nawet myślami. Niech nasze serca ogrzane miłością i promieniami łask Miłosiernego Zbawiciela rozpalą w nas żar miłowania Boga i dusz, aby każdy człowiek mógł stać się godnym obietnicy: Błogosławieni, którzy nie wiedzieli a uwierzyli…

Przystańcie na chwilę w gonitwie codziennych spraw. Uciszcie swoje myśli, odłóżcie kalendarze, komputery, telefony, aby wsłuchać się w głos płynący z duszy. Jeśli uda Wam się Wsłuchać w ciszę swojej duszy, to na pewno usłyszycie pukanie do drzwi Waszych serc. To Chrystus przychodzi i prosi, Abyście go przyjęli. Zapalcie światło, zwołajcie bliskich, zasiądźcie przy biesiadnym stole i razem z Chrystusem Zmartwychwstałym świętujcie, świętujcie, świętujcie...

im_1_474Procesja Rezulekcyjna 2014

"Triumf Pana w dniu Zmartwychwstania jest ostateczny. Gdzie są żołnierze, których postawiły władze? Gdzież są pieczęcie, które umocowano na kamieniu grobowca? Gdzież są ci, którzy skazali Nauczyciela? Gdzież są ci, którzy ukrzyżowali Jezusa?...W obliczu Jego zwycięstwa trwa wielka ucieczka nieszczęśliwych nędzników. Bądź pełen nadziei: Jezus Chrystus zawsze zwycięża. "(Św. Josemaria Escriva, Kuźnia 660.

Umiłowani Bracia i Siostry Zmartwychwstanie Pańskie, to fakt historyczny, od dwóch tysięcy lat mówi o nim pusty grób, który przemawia głośniej i skuteczniej niż jakiekolwiek kazanie. Od dwóch tysięcy lat ten grób jest celem pielgrzymek ludzi łaknących Prawdy, która wyzwala od grzechu, od lęku, Prawdy, która otacza miłością i uczy miłować ofiarnie, aż do oddania życia za braci. W cudzie Zmartwychwstania specjalny, najgłębszy sens znajduje ewangeliczna prawda, że kto egoistycznie pragnie zachować swoje życie dla siebie, ten je straci, a kto odda je z powodu Jezusa za bliźnich, ten je ocali na życie wieczne. I tak oto pusty grób Zbawiciela staje się dla nas bramą na drodze do życia w pełni, do życia bez braku i ograniczeń, bramą, którą można ominąć, ale której ominięcie, jest najtragiczniejszym błędem życia ludzkiego Jednakże ten pusty grób ujawnił, że przez historię dwóch już tysięcy lat chrześcijaństwa, ziemię przemierzają dwa szeregi świadków Zmartwychwstania. Świadkowie prawdy o Triumfie Chrystusa, ci, co dotknęli cudu Zmartwychwstania odwiedzając pusty grób: Maria Magdalena, Piotr i Jan Apostołowie, pozostali Apostołowie, którzy po Zmartwychwstaniu rozmawiali z Jezusem, spożywali z nim posiłki, dotykali ran i drugi szereg głosicieli kłamstwa (fałszywi świadkowie Zmartwychwstania), którzy za niegodziwe pieniądze rozpowiadali że " widzieli przez sen jak >> uczniowie przyszli i zabrali z grobu ciało Jezusa<< ". Rzecz znamienna, że to niedające się poważnie traktować świadectwo śpiących, znajduje stale swoich zwolenników i głosicieli, mimo że, sami "świadkowie" uciekli przerażeni od grobu, gdyż działy się przy nim nocą nieprawdopodobne i zatrważające rzeczy.

Jednym z tych, co przyjęli fałszywe świadectwo o Zmartwychwstaniu był François Marie Arouet (Voltaire), XVIII - wieczny luminarz francuskiego Oświecenia , który na drodze swojego duchowego i umysłowego rozwoju, zszedł ze stromej i wąskiej drogi ewangelicznej wiodącej przez grób do życia, prześmiewał Chrystusową naukę i jej zasady. Odrzucił Boga i Jego Opatrzność, umarł duchowo. Jednak u swego ziemskiego kresu, poznał bezsens życia poza Bogiem, miałkość i absurdalność "prawd" ignorujących Istnienie Boga, Prawdy Absolutnej. Na łożu śmierci przeżył swoje zmartwychwstanie - wołał podobno" więcej światła!", wołał o kapłana by pojednać się z Bogiem... Jednak jego "przyjaciele" (m.in. d`Alembert) nie dopuścili by wielki Voltaire zgorszył swoją postawą młodych zbuntowanych inteligentów francuskich, dla których był swego rodzaju guru... Zmarł bez sakramentów, ale nie można powiedzieć, że Chrystus nie dokonał w nim cudu zmartwychwstania, zwycięstwa życia w Bogu nad śmiercią życia w pysze i próżności, schlebianiu różnym swoim egoizmom.

Dla Chrystusa niczym jest bowiem, ludzki grzech, ludzka przewrotność i pycha, nie są one w stanie zniweczyć Bożego planu. W zbawczym działaniu Chrystusa krzyż ze znaku hańby przemienia się w chwalebny znak zwycięstwa. Może zatem Chrystus także wziąć za rękę i wyprowadzić z szeregu fałszywych świadków kogo zechce, mógł i Voltaire`a ... Chrystus powstał z martwych, śmiercią zwyciężył śmierć i tym co pomarli darował nowe życie (bizantyjska jutrznia Niedzieli Zmartwychwstania). Dziś w Niedzielę Paschy Chrystusa od samego poranka, z kobietami niosącymi do grobu wonności i z Apostołami Piotrem i Janem zaglądamy do pustego grobu Pańskiego, nie podzielamy ich zdziwienia, bo patrzymy z innej historycznej perspektywy. Pusty grób Jezusa nas nie dziwi, natomiast napełnia nas radością i nadzieją, że Zwycięzca śmierci, piekła i szatana zwycięży także w moim życiu, przez zwycięstwo prawdy nad fałszem, cnoty nad grzechem, ze zechce zmartwychwstać i zamieszkać we mnie.

Chrystus powstał z martwych, śmiercią zwyciężył śmierć i tym co pomarli darował nowe życie (bizantyjska jutrznia Niedzieli Zmartwychwstania). Byliśmy umarli na skutek naszych grzechów, ale dzięki Bożej Łasce i naszej z nią współpracy zwłaszcza w okresie Wielkiego Postu, otwarliśmy się na zwycięstwo Chrystusa w nas, na Jego zmartwychwstanie w nas. Podejmijmy wysiłek, a Chrystus będzie w nas zwyciężał... Zawsze, kiedy z serca wybaczymy bliźnim naszym, zawsze, kiedy zawrócimy z drogi ku grzechowi wracając na drogę ku dobru i świętości, zawsze, kiedy w sobie i wokół siebie będziemy zło dobrem zwyciężać...Zawsze, gdy w naszym życiu będziemy się starali odtwarzać życie i sposób postępowania naszego Pana i Zbawcy Jezusa Chrystusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem... Mądrość Kościoła corocznie stawia przed nami zadanie, które w danym roku ma nas zbliżać ku Bogu i ku bliźnim. W roku ubiegłym, było to zadanie - "Naśladować Chrystusa".

Z odwagą właściwą uczniom Chrystusa, stawialiśmy i stawiamy nasze stopy w miejsca śladów, jakie Pan pozostawił na ziemi swoimi przebitymi gwoźdźmi stopami, swoimi pełnymi wdzięku stopami głosiciela dobrej nowiny. Rok bieżący przeżywamy pod hasłem „głosić Ewangelię nadziei”. Mamy właśnie głosić tę Ewangelię, tę Jezusową Dobrą Nowinę o obfitym zbawieniu przygotowanym przez Boga tym, który umiłowali pojawienie się Jego. Razem z Wami spoglądając w pusty grób Pana, szukam w nim umocnienia wiary, fundamentu nadziei i niewyczerpanego źródła miłości chrześcijańskiej. Niech zmartwychwstały Zbawiciel obficie obdarza nas owocami Jego i naszej Paschy: Pokojem, Radością i Pełnią Zbawienia.

Aby obejrzeć zdjęcia z Uroczystości Triduum Paschalnego kliknij więcej!

10255Wielka Sobota 2014

Chrystusa Zmartwychwstałego nie szuka się w grobie! Nie znalazły Go tam niewiasty, nie znaleźli Piotr i Jan. Nikt, kto szuka Jezusa w grobie, tam Go nie znajdzie. Nie znajdą Go także pielgrzymujący do Ziemi Świętej. On przychodzi do człowieka w swoim słowie i w swoim Ciele oraz Krwi. To jest wspaniała i niezwykła prawda. My, biedni ludzie, nieustannie odkrywamy sprawy oczywiste i prawdy starodawne dotyczące naszej wiary. Jakże niedawno, bo w drugiej połowie dwudziestego wieku, zafascynowaliśmy się słowem „dialog”. Pojawiła się nawet filozofia dialogu. Kościół rozpoczął dialog z ludźmi, którzy stoją poza nim. W terapii małżeńskiej dialog małżonków stał się niezwykle istotną sprawą.

Czymże jest to, czego przed chwilą słuchaliśmy w przebogatej liturgii słowa, jeśli nie dialogiem, rozmową, którą Bóg wciąż rozpoczyna i do której nieustannie wzywa? Wszystko Go słucha i Mu odpowiada, ale oprócz jednej istoty, stworzonej na Jego obraz i podobieństwo – oprócz człowieka. Jakże kapitalne jest świadectwo Pisma Świętego, w którym czytamy, że kiedy Bóg woła gwiazdy, one odpowiadają: „Oto jesteśmy”, bo są na swoim miejscu i wypełniają powierzone im zadania. Tak dzieje się w całej przestrzeni stworzonego świata. Ale wśród tych stworzeń Bóg wybrał szczególnie człowieka. Stworzył go na swój obraz i podobieństwo i zaprosił do wyjątkowej rozmowy, którą rozpoczyna od wymówienia jego imienia. Słyszeliśmy, jak Bóg wołał do Abrahama, ponieważ to On rozpoczyna rozmowę i wytrwale czeka na najprostszą odpowiedź: „Oto jestem”, w której wyraża się nie tylko moja obecność, ale i gotowość podjęcia tego zaproponowanego mi przez Boga dialogu.

Znajdujemy się właśnie w podobnej sytuacji. Słuchamy przemawiającego do nas Boga, a nasza odpowiedź już jest jakoś wyrażona w psalmach, które śpiewaliśmy. Bóg jednak pragnie, abyśmy uczyli się dawać odpowiedź na Jego słowo całym naszym życiem, tak jak to pokazał nam dojrzały starzec Abraham, który w pokornej postawie słuchania dojrzewał do niezwykłego zaufania Bogu i jakże wspaniale to zaowocowało. Kiedy Bóg wezwał: „Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę” (Rdz 22,2), Abraham odpowiedział czynem i słowem. „Nazajutrz rano (...) osiodłał swego osła, zabrał z sobą dwóch swych ludzi i syna Izaaka, narąbał drzewa do spalenia ofiary i ruszył w drogę do miejscowości, o której mu Bóg powiedział. Na trzeci dzień Abraham, spojrzawszy, dostrzegł z daleka ową miejscowość. I wtedy rzekł do swych sług: «Zostańcie tu z osłem, ja zaś i chłopiec pójdziemy tam, aby oddać pokłon Bogu, a potem wrócimy do was»” (Rdz 22,5). Abraham głęboko wierzył, że wszystko, co składa Bogu w ofierze, zostanie mu oddane.

My też jesteśmy wezwani, aby – w postawie radosnego zaufania i pewności, że Bóg zwróci nam wszystko po stokroć – oddać Mu w ofierze to, co nosimy głęboko w sercu, co bardzo miłujemy, bez czego nie wyobrażamy sobie życia i czego nie chcemy porzucić. Na tym polega tajemnica zmartwychwstania Chrystusa. Nie trzeba Go szukać w grobie. Szukajmy Go w Kościele, który rozważa Jego słowo i stara się dać na nie odpowiedź. Szukajmy Go, wypełniając nasze pragnienia większego zrozumienia i dojrzewania w wierze i miłości.

Jak niezwykła, jak przepastna jest ta miłość, która przypomina o sobie nieustannie przez słowo. Wróćmy zatem do słowa Bożego. Szanujmy to słowo! Pośród tylu słów ludzkich odnówmy w sobie to słowo, które jest prawdziwą mądrością, bez którego nic nie rozumiemy i żyjemy w ciemności. Zmartwychwstały Jezus jest obecny w swoim słowie, Ciele i Krwi. Wróćmy do uszanowania Eucharystii. Niech udział w każdej Mszy św. będzie odpowiedzią naszej miłości na miłość Chrystusa. Niech nikt nie pozostaje obojętny wobec tego nieprawdopodobnego wyznania: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje” (Mt 26,26). Niech ta Wigilia Paschalna prawdziwie nas odrodzi.

 

Wielka_Sobota_pokarmyŚWIĘCENIE POKARMÓW

Święcenie pokarmów świątecznych jest starym zwyczajem w Kościele. Przypomina ono prawdę, wyrażoną przez św. Pawła Apostoła tymi słowami: "Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie" (1 Kor 10, 31). Spożywanie posiłku jest też czynnością świętą, dlatego modlimy się przed i po jedzeniu, a na największe święto Zmartwychwstania święcimy także pokarmy.

Kiedy zakończymy święty post paschalny i spotkamy Chrystusa Zmartwychwstałego we Mszy świętej wielkanocnej, powrócimy z radością do naszych domów i z Chrystusem zasiądziemy do wspólnego świątecznego stołu. Wyrazimy wtedy sobie wzajemną życzliwość podczas składania sobie życzeń przy dzieleniu się poświęconym jajkiem, znakiem nowego życia. W Wielką Sobotę w Kościele katolickim przez cały dzień trwa święcenie pokarmów i adoracja Chrystusa złożonego do grobu. Zgodnie ze starym polskim obyczajem, przy symbolicznym grobie czuwa warta strażacy w galowych mundurach. Tego dnia nie tylko katolicy przychodzą do kościołów z koszykami wypełnionymi jajkami, chlebem, wędliną, ciastami; w tzw. święconym lub inaczej święconce znajduje się także sól, czasem ciasta czy słodycze, bukszpanowe gałązki i bardzo często baranek - symbol zmartwychwstałego Jezusa. Księża święcą te pokarmy, które są przeznaczone na świąteczny stół. Tym samym, w Kościele katolickim, kończy się czas postu. Święcenie pokarmów to stara i sympatyczna tradycja. Niejednokrotnie pewnie słyszeliśmy nawet, że święcony pokarm smakuje lepiej. Może i coś w tym jest. Tak więc w Wielką Sobotę udajemy się z tradycyjnym koszyczkiem do kościoła na święcenie. Niech spożywanie święconych pokarmów będzie jednym z wyrazów obchodzenia Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Pamiętajmy jednak, że w centrum tego święta nie stoi śniadanie wielkanocne a w centrum Wielkiej Soboty nie stoją pokarmy. Niech wszystko będzie poświęcone, bo Chrystus Zmartwychwstanie. Naprawdę? Nie czujesz tego? Zmartwychwstał, bo tak powiedział. Nie słyszysz tego w tej sobotniej ciszy? Panie Jezu Chryste, Ty w dzień przed męką i śmiercią kazałeś uczniom przygotować paschalną wieczerzę.

W dzień Zmartwychwstania przyjąłeś zaproszenie dwóch uczniów i zasiadłeś z nimi do stołu, a późnym wieczorem przyszedłeś do Apostołów, aby spożyć wraz z nimi posiłek; prosimy Cię, daj nam z wiarą przeżywać Twoją obecność między nami podczas świątecznego posiłku, w dzień Twojego zwycięstwa, abyśmy mogli się radować z udziału w Twoim życiu i zmartwychwstaniu. Chlebie żywy, który zstąpiłeś z nieba i w Komunii św. dajesz życie światu,  pobłogosław ten chleb i wszelkie świąteczne pieczywo na pamiątkę chleba, którym nakarmiłeś lud słuchający Ciebie wytrwale na pustkowiu, i który po swym zmartwychwstaniu przygotowałeś nad jeziorem dla swoich uczniów.

Baranku Boży, który zwyciężyłeś zło i obmyłeś świat z grzechów, pobłogosław  to mięso, wędliny i wszelkie pokarmy, które będziemy jedli na pamiątkę Baranka paschalnego i świątecznych potraw, które Ty spożyłeś z Apostołami na Ostatniej Wieczerzy. Pobłogosław także naszą sól, aby chroniła nas od zepsucia. Chryste, życie i zmartwychwstanie nasze, pobłogosław te jajka, znak nowego życia, abyśmy dzieląc się nimi w gronie rodziny, bliskich i gości, mogli się także dzielić wzajemnie radością z tego, że jesteś z nami. Daj nam wszystkim dojść do wiecznej uczty Twojej, tam, gdzie Ty żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Wielki_PitekWielki Piątek 2014

Krzyżu Święty, co świat obejmujesz,
Który rozdartą ziemię ramionami dwoma,
Jak dziecko słabe matka, przed ciemnością bronisz
Zmiłuj się nad nami!
Krzyżu Święty masz moc pojednania
I Północy z Południem, i Wschodu z Zachodem,
Który nienawiść łamiesz, a niewolę kruszysz
Zmiłuj się nad nami!
Krzyżu Święty, który ziemię spinasz,
Jak gdy żelazną klamrą człowiek dom swój chroni,
By się w gruzy nie rozpadł na zwęglonej ziemi
Zmiłuj się nad nami!
Krzyżu Święty nad nami wzniesiony,
Jak bandaż litościwie ściągasz brzegi rany,
By się nowe zaczęło w sercu wyleczonym
Zmiłuj się nad nami! Tobą mury rozwalać,
Tobą się osłonić,
Tobie się ufnym sercem z miłością pokłonić.

Izajasz tak zapowiada mękę Jezusa: „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.  Lecz on się obarczył naszym cierpieniem, on dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz on był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak on nie otworzył ust swoich. Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem? Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zbity na śmierć. Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi, i w śmierci swej był [na równi] z bogaczem, chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie postało. Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem.”

Dziś Ty i ja stajemy pod krzyżem Jezusa. Stajemy wobec tajemnicy cierpienia, ale przede wszystkim tajemnicy miłości. Miłości aż do ofiary z siebie, bo każda prawdziwa miłość jest ofiarą. Staję przed Tobą w chwili, gdy każde ludzkie słowo staje się małe i puste.  „Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.”  „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.” Nie wiedzą co czynią…Tak Panie, ja tak naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć, czym jest dla Ciebie każdy mój grzech, każde moje zwątpienie, każda moja zdrada… Kim jestem na Twojej drodze krzyżowej? Przymuszonym Cyrenejczykiem, odważną Weroniką, niewiastą, która płacze z litości, ciekawskim gapiem, który przyszedł obejrzeć krwawe widowisko?  A może jestem zdrajcą Judaszem, wystraszonym Piotrem, może nieludzkim żołnierzem, który Cię popycha, biczuje i kopie? Pragnę iść za Tobą Panie. Ze swoim malutkim krzyżem.

Pragnę iść za Tobą, choć wiem, że na pewno nie jeden raz upadnę. Pragnę iść za Tobą, choć pewnie nie jeden raz będę od tego swojego krzyża uciekał. Od krzyża moich obowiązków, od krzyża moich najbliższych, od krzyża mojej samotności, choroby, niezrozumienia. Pragnę iść za Tobą bo wiem, że nie ma innej drogi; że każda inna droga jest drogą fałszywą, drogą bez wyjścia, drogą donikąd. Pragnę iść za Tobą Panie, bo wiem, że bez krzyża nie ma zmartwychwstania.

k-211

Wielki Czwartek 2014

Gdy zbliża się śmierć, zaczyna się liczyć każda minuta, a nawet sekunda. Nieuchronność śmierci sprawia, że nie ma już na co czekać. To jest zazwyczaj moment spisywania lub poprawiania testamentu, moment załatwiania spraw, które ciągle były odkładane na przyszłość. Bardzo dokładnie zapadają nam w pamięć wypowiadane w takich chwilach słowa i czynione gesty.

W przeddzień śmierci także Jezus podejmuje najważniejsze sprawy. Nie tylko słowem, ale i czynem. Nie tylko mówi o miłości, ale myje nogi uczniom i ustanawia Eucharystię i sakrament kapłaństwa. Te gesty i te słowa zapadną uczniom w pamięć. Będą do nich wracać i będą nimi żyć.

Jezus ustanawia Eucharystię w bardzo trudnym momencie swojego ziemskiego życia. Sytuacja jest dramatyczna. Obok siedzi zdrajca, za kilka godzin wszyscy Go zawiodą i uciekną. Jego samego czeka cierpienie nie do zniesienia, a następnie śmierć. Ustanawiając w takim momencie Eucharystię, daje nam cenną wskazówkę. To właśnie przyjęcie Go w Komunii Świętej daje siłę, żeby przetrwać tak trudne momenty. Jezus ustanowił Eucharystię w momencie zdrady, opuszczenia przez najbliższych, cierpienia i śmierci. Sam doświadczył takich sytuacji, jednak one Go nie zniszczyły. Poradził sobie. Dlatego zostawia nam siebie samego w Komunii Świętej jako pomoc na takie doświadczenia. Kto to zrozumie, ten nigdy nie zaniedba uczestnictwa w Mszy św. Będzie wiedział, jaką pomoc zostawił nam nasz Pan. To jest moc, dzięki której można poradzić sobie ze zdradą, opuszczeniem, cierpieniem, a nawet śmiercią. Zostaliśmy przez Pana obdarowani na najtrudniejsze doświadczenia.

O mocy płynącej z przyjmowania Komunii Świętej pisze Turgieniew w opowiadaniu pt. Kościotrup. Jest w nim zawarta historia młodej kobiety, która po upadku ze schodów stała się kaleką. Nie mogła stać ani siedzieć, musiała leżeć. Dobrzy ludzie nie opuszczali jej. Przynosili jedzenie i wodę. Kapłan przychodził do niej z Komunią Świętą. Turgieniew przytacza rozmowę kobiety z człowiekiem, który przyszedł ją odwiedzić. Gdy zapytał, czy nie jest jej smutno, usłyszał słowa, które go zdumiały: „Cóż mam poradzić? Nie chcę kłamać – z początku bardzo mi było ciężko; a potem przyzwyczaiłam się, przebolałam; co tam – innym jeszcze gorzej bywa. (...) Są tacy, co nawet przytulić się gdzie nie mają! Inny znów ślepy albo głuchy. A ja, Bogu dzięki, widzę doskonale wszystko, słyszę wszystko. Kret pod ziemią kopie – i to słyszę.

I zapach każdy poczuję, nawet żeby był najsłabszy! Gryka w polu zakwitnie albo lipa w ogrodzie, mnie o tym mówić nie trzeba: pierwsza od razu poczuję. Niech tylko wietrzyk z tamtej strony powieje. Nie, po co Pana Boga obrażać? Dużo jest takich, co im gorzej niż mnie. Chociażby to: zdrowemu człowiekowi bardzo łatwo zgrzeszyć, a ode mnie grzech sam odstąpił. (...) Nic mi nie potrzeba; ze wszystkiego jestem zadowolona, Bogu dzięki”. Taką moc daje nam Chrystus w Eucharystii. Ta moc jest realna. Od nas zależy, czy z niej skorzystamy. Potraktujmy jeszcze bardziej na serio testament Jezusa wyrażony w Jego ostatnich gestach i słowach. Niech nam zapadnie w serce, tak jak zapadają w nasze serca czyny i słowa bliskich, którzy odeszli.

w post130Niedziela Palmowa - 13.04.2014

Zbliża się najświętszy czas w Kościele. Rozpoczyna się Wielki Tydzień, który ma nas wszystkich bezpośrednio przygotować na Święta Wielkiej Nocy, Zmartwychwstania Pańskiego. Dzisiejsza liturgia streszcza cały Wielki Tydzień. Rozpoczyna się on jednak od tryumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Trzymane w rękach gałązki palm mają nam przypomnieć to ważne wydarzenie z życia Chrystusa. Wraz z mieszkańcami Jerozolimy witamy Go wkraczającego do miasta jako króla. Owo wkraczanie może mieć także znaczenie symboliczne, bowiem „Jerozolimą” jest moje życie, moje serce. Rozważmy więc nasze powitanie wkraczającego Mesjasza. Co z tego powinno wyniknąć, jakie powinno być nasze zachowanie?

Wpierw należy sobie uświadomić, że Jezus przychodzi jako Mesjasz – Król Pokoju. Nie można przyjmować Boga do swego serca bez wewnętrznego pokoju, płynącego z czystości serca. Niestety, w obecnych czasach istnieje wiele niepokoju, który nie pozwala na przyjęcie Jezusa. Znakiem czasu staje się lęk przed Chrystusem. Dlatego jeśli ma się powtórzyć scena wjazdu Mesjasza do „Jerozolimy” mojego serca, muszę zlikwidować strach. Chrystus nie „zamiesza” w naszym życiu, nie postawi zbyt wygórowanych wymagań. Wyjście Mu naprzeciw możliwe jest tylko wtedy, gdy Jemu zaufamy; gdy odkryjemy, że Jego „wjazd” w naszym życiu jest błogosławionym wydarzeniem. Nie uciekajmy więc przed wymaganiami, które stawia Chrystus. Nie uciekajmy przed Jego trudną nauką o krzyżu, która wymaga od człowieka samozaparcia i ofiarności. Tylko wtedy możemy go prawdziwie przywitać jako Króla Pokoju!

Patrząc na wjazd Jezusa do Jerozolimy, trzeba także odkryć prawdę, że mieszkańcy tego miasta spontanicznie zrywali gałązki i witali Mesjasza. Spontaniczność taka likwiduje wszelkie kalkulacje. Spontaniczność nie pozwala na myślenie w kategoriach „czy się to opłaca”. Dlatego też w przyjmowaniu Jezusa do swojego życia musi być wiele spontaniczności. Nie można na przykład obliczać, czy przebaczenie jest opłacalne. Przyjęcie Jezusa powinno być odruchem serca, a nie wyrachowanym działaniem. Spontaniczne przyjęcie Chrystusa likwiduje wszelką dyskusję nad słusznością prawd głoszonych przez Mistrza z Nazaretu.

W dzisiejszym wspomnieniu wjazdu Jezusa do Jerozolimy należy odnaleźć jeszcze jedno ważne przesłanie. Jest nim przestroga przed zdradą. Jak pokazały wydarzenia Wielkiego Tygodnia, w przeciągu kilku dni można od miłości przejść do nienawiści. Od wierności do zdrady może być tylko jeden krok. Powinniśmy więc dziś zapytać, w których dziedzinach życia to napięcie pomiędzy wiernością Bogu a Jego odrzuceniem jest najbardziej możliwe. U progu Wielkiego Tygodnia każdy z nas powinien odkryć to „najsłabsze ogniwo” łączące z Bogiem. Chodzi bowiem o to, aby zawsze swoim życiem mówić „witaj”, a nie „ukrzyżuj Go”! Prośmy o to gorąco słowami modlitwy:

O święta Mocy Jezusowa, któraś leczyła chorych, A słabym sił dodawała, ogarnij i nas. Nie mogliśmy być wierni w trwaniu przy Bogu i w Jego miłości. Uczyń nas wiernymi w nieustannym dźwiganiu się z upadków. Bądź z nami do końca i umacniaj nas!