0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

16834189W dniu Wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych, zwanym Dniem Zadusznym, myśl nasza kieruje się ku niebu, gdzie są wszyscy święci, ale i nasi drodzy zmarli, którzy nas poprzedzili w ziemskim pielgrzymowaniu do ojczyzny niebieskiej. Po śmierci jest Sąd, następnie niebo albo piekło. Zadajmy sobie pytania: Czy będę w niebie? Czy będą tam mój ojciec, moja matka, moje rodzeństwo, najbliżsi i przyjaciele, których na ziemi kochałem? A może grzech ciężki oddziela mnie od Boga?

Śmierć może nadejść niespodziewanie jak złodziej. Wprawdzie psalmista mówi, że miarą naszego życia jest lat 70 albo 80, gdy mocni jesteśmy, ale - jak wykazuje proste doświadczenie życiowe - nie wszyscy mogą doczekać tych lat. Czasami nawet kilkuletnie dziecko zostaje wezwane przez Pana i musi opuścić ziemski padół. Głęboko wierzymy w świętych obcowanie i ciała zmartwychwstanie, w życie po życiu. Wierzymy, że sam Chrystus Pan przyjmie nas kiedyś do siebie, bo sam to obiecał w słowach: "Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę. Ja jestem drogą i prawdą i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie" (J 14,2-4.6; 11,25). Oby w chwili pożegnania się z tym światem każdy z nas mógł powiedzieć za św. Pawłem: "W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia (2 Tm 4,7-8).

W Dzień Zaduszny wszyscy nawiedzamy nasze cmentarze. Składamy kwiaty na grobach, zapalamy znicze i modlimy się za tych, którzy wbrew nadziei odważyli się być mocni, za tych, którzy żyją, choć "Zdało się oczom głupich, że pomarli. Szukamy na cmentarzach ludzi świętych, którzy wśród nas żyli, cierpieli i pracowali, naszych przodków, tych, którzy zmarli bardzo dawno temu, i tych, których odprowadziliśmy na miejsce spoczynku w ostatnich miesiącach, tygodniach i dniach.

Kiedy patrzymy na tablice nagrobne, czytamy imiona i nazwiska naszych zmarłych, to odnajdujemy ludzi cichych, którzy zwyczajnie i bez rozgłosu przeszli przez ziemskie życie, odnajdujemy ludzi miłosiernych, którzy wykonywali dzieła charytatywne dla najbardziej potrzebujących, tych, którzy wprowadzali pokój i cierpieli prześladowanie dla sprawiedliwości, walcząc chociażby z żołnierzami radzieckimi w 1920 roku i wojskami hitlerowskimi w czasie drugiej wojny światowej. Ze szczególnym wzruszeniem modlimy się za tych, o których pisał Konstanty Ildefons Gałczyński, że "prosto do nieba czwórkami szli", i za tych, którzy - jak to pięknie wyraził nasz wieszcz narodowy doby romantyzmu Juliusz Słowacki - "na śmierć idą po kolei jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec". Wspominamy kapłana-męczennika księdza Jerzego Popiełuszkę, bohatera lat osiemdziesiątych. Zechciejmy również pamiętać o poległych robotnikach Poznania z 1956 roku, Gdańska z 1970 roku i o zabitych górnikach kopalni "Wujek" po wprowadzeniu stanu wojennego.

Modlitwą pragniemy ogarnąć wszystkich, którzy spoczywają na naszym cmentarzu parafialnym i na wszystkich cmentarzach świata, a także tych, którzy spoczywają poza cmentarzami. Modlimy się za tych, o których nie możemy jeszcze powiedzieć, że są zbawieni. Modlimy się my, którym Pan Bóg daje jeszcze czas na zasługiwanie, pod przewodnictwem kapłana składamy Bogu Najwyższemu Ofiarę czystą, świętą i doskonałą, Ciało i Krew Pańską jako ofiarę przebłagania, i wołamy z całym Kościołem: Dobry Jezu, a nasz Panie, oto my dziś prosimy za nich, daj im wieczne spoczywanie. Śmierć jest faktem, który dosięga wszystkich - od papieża do najbardziej przeciętnego człowieka. W Księdze Koheleta czytamy, że wszystko ma swój czas, jest czas rodzenia i czas umierania. Szybko przemija postać tego świata, ale, posłużmy się słowami prefacji za zmarłych: "w Nim zabłysła dla nas nadzieja chwalebnego zmartwychwstania i choć nas zasmuca nieunikniona konieczność śmierci, znajdujemy pociechę w obietnicy przyszłej nieśmiertelności. Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie". Chcielibyśmy też powiedzieć za św. Augustynem: "Stworzyłeś nas, Panie, ku sobie i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie" (Wyznania) i powtórzyć słowa Henryka Sienkiewicza z powieści Quo vadis?: "Idę do Ciebie, Panie, bom się napracował wiele". Czuwajmy, bo nie znamy dnia ani godziny, w której przyjdzie nam zdać sprawę Bogu z naszej wiary i naszych uczynków. Miejmy przed oczyma wizję Ezechiela, że Bóg nawet z wyschniętych  kości może wzbudzić sobie naród doskonały. Miejmy też ufność Hioba wyrażoną słowami:, „Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje i oczyma ciała będę widział Boga" (Hi 19,25-26).

Na koniec prosimy Cię, Boże, abyś odpuścił nam grzechy, dał pragnienie nieba, zachował od nagłej i niespodziewanej śmierci, uchronił nas, naszych krewnych i dobrodziejów od wiekuistego potępienia, abyś naszym dobroczyńcom dał wieczną nagrodę, wieczny odpoczynek ofiarom wypadków, wojen i katastrof, aby dusze zmarłych aniołowie zaprowadzili do raju. Prosimy Cię, Boże, abyś pozwolił nam radować się w chwale powstania z martwych.

Dla niewidomych