Aktualności

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

DSC06809Uroczystość odpustowa w parafii to nie tylko dobra okazja, by przypomnieć sobie sylwetkę patrona kościoła czy wspólnoty parafialnej. To też sposobność, by postawić sobie kilka egzystencjalnych pytań dotyczących naszej wiary i codziennego życia. Czy robię często, najlepiej każdego dnia, rachunek sumienia? Czy próbuję odpowiadać sobie na nurtujące mnie pytania? W swoim nauczaniu Zbawiciel wzywał wszystkich do nawrócenia, poprawy swego życia. Czy nie jestem przypadkiem głuchy na te Boże wołania płynące z kart Pisma Świętego?

Boże powołania są różne, nie zawsze zgodne z ludzkimi zamysłami. Każdy jednak może korzystać z Bożej dobroci i szerzyć Jego miłość wśród bliźnich. Czy spełniam to zadanie? Wezwanie do nawrócenia i pojednania jest jednym z zasadniczych punktów ewangelicznego orędzia. „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie” – mówi Jezus, rozpoczynając nauczanie na ziemi palestyńskiej. Nawrócenie i pojednanie z Bogiem zakłada jedność pomiędzy ludźmi i wzajemną miłość. Chcemy o tym sobie przypomnieć podczas dzisiejszej uroczystości odpustowej.

Głoszenie Dobrej Nowiny wszystkim narodom aż do skończenia świata, a więc także wezwanie do nawrócenia, słowo jednania i posługę jednania zlecił Bóg swojemu Kościołowi. „Nakłanianie ludzkiego serca do nawrócenia i pokuty oraz ofiarowanie mu daru pojednania zawiera się w naturze misji Kościoła, kontynuatora zbawczego dzieła swego Boskiego Założyciela. Misja ta wyraża się w ściśle określonej posłudze w zakresie konkretnej praktyki pokuty i pojednania. Kościół ze swej natury zawsze niesie pojednanie i przekazuje innym dar, który sam otrzymał, dar przebaczania i pojednania z Bogiem” – poucza nas Ojciec Święty Jan Paweł II. Kościół również, spełniając w każdym miejscu i czasie tę samą misję, od samego początku głosi pojednanie pomiędzy wszystkimi ludźmi. Głosi miłość, bo chrześcijaństwo jest religią miłości. Sam Bóg – jak twierdzi św. Jan Apostoł i Ewangelista – jest Miłością.

Było to w 1775 roku. We włoskim mieście Osimo miała miejsce uroczysta procesja jubileuszowa. Po obu stronach krzyża szło dwóch piętnastoletnich ministrantów, niosących świece w ciężkich, srebrnych świecznikach. Jeden nazywał się Francesco Castiglione, a drugi Annibale Sermattei. Byli to dobrzy chłopcy, ale temperamenty mieli żywe, gwałtowne, prawdziwie włoskie. W pewnej chwili poróżnili się o jakiś drobiazg i zaczęli się bić świecznikami. Zwycięzcą okazał się Francesco. Zgorszeni uczestnicy procesji szybko ich rozbroili i – zdaje się – odpowiednio ukarali.

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

06Z082Wielki Boże! Patrząc z góry, jak tu wiedzie życie, który; karzesz srogo złe sprawy, lecz zawsześ Pan łaskawy. Wejrzyj Ojcze na tę ziemię i zachowaj ludzkie plemię, od głodu, wojny, daj chleb i czas spokojny. Z Twej woli się wszystko dzieje, deszcz pada i słońce grzeje, kwiat wschodzi, ziemia daje stokrotne urodzaje.

Gdy zboża w polu zrodzone, leżą powałem zwalone; znakiem zbytnia ulewa, że Bóg się na nas gniewa. Grzmotem, piorunami i grady On niszczy pola i sady: Gdy ludzkie nieprawości karze w sprawiedliwości. Jeśli i my ukaranie zasłużymy, racz też Panie! przebaczyć nasze winy i przyjąć za swe syny. Już siewny czas nam nastaje, użycz Panie urodzaje, udziel polom żyzności, daj wszelkiej obfitości. Panie wszechmocny, Ojcze narodu, racz nam udzielić (deszczu potrzebnego, czasu pogodnego,  pożegnania Twego), aby uznał naród Twój, żeś Ty jest Panem Bogiem naszym.

Każdy przydrożny krzyż przypomina, kto tu naprawdę rządzi (na szczęście!). Warto pomodlić się pod krzyżem o dobry urodzaj. Także w mieście, a może zwłaszcza tam, gdzie matka ziemia pokryta jest asfaltem, betonem czy kostką. Tam, gdzie gubi się kontakt z ziemią, łatwiej można zgubić kontakt z jej Stwórcą.
 
W niektórych kościołach naszego kraju śpiewa się pieśń: "Boże, z Twoich rąk żyjemy, choć naszymi pracujemy, z Ciebie plenność mie­wa rola, my zbieramy z Twego pola". Wyraża ona zależność wszystkich pra­cujących na roli od Boga, naszego Stwórcy. Stworzyciel świata i Pan życia postawił nas na ziemi płodnej i wydającej obfite plony. On czyni ją urodzajną, zsyłając deszcz i promienie słońca. Nas powołał, byśmy byli włodarzami tego dobra. Włodarzami, a nie właścicielami. Oczekuje dbałości o to, co nam powierzył. Nikt nie może uspra­wiedliwiać swoich zaniedbań tym, że to jego własność, więc wolno mu robić, co chce. Bóg obficie wynagradza nas za pracę i starania, tak jak właściciel winnicy z przypowieści. Ale nasze wysiłki niewiele dadzą, jeśli nie będziemy stale współpracować z Właścicielem. Dziś prosimy Go o błogosławieństwo nad polami, łąkami, ogrodami i lasami. Prosimy o zachowanie darów ziemi od niepogody, żywiołów i ludzkiej niedbałości. Niech obfitość Bożego do­brodziejstwa pobudza nasze serca do wdzięczności i do codziennych starań o nasze włodarstwo.
 
 
W swoich przypowieściach Chrystus Pan porównuje głoszenie słowa Bożego do pracy rolnika siejącego drogocenne ziarno. Nakazał nam w modlitwie prosić o chleb powszedni. Nie jest Mu obce staranie człowieka o pożywienie. Dla wygłodniałych tysięcy ludzi rozmnaża w cudowny sposób chleb. Eucharystię też możemy sprawować dzięki darowi chleba i wina. Panu, który zna nasze potrzeby, polecajmy dziś prośbę o dobre urodzaje, o obfite plony, byśmy potrafili się nimi dzielić z potrzebującymi. To Pan życia postawił nas na ziemi płodnej i wydającej obfite plony. On czyni ją urodzajną, zsyłając deszcz i promienie słońca. Nas powołał byśmy byli włodarzami tego dobra. Włodarzami a nie właścicielami. Oczekuje dbałości o to, co nam powierzył. Nasz Ojciec w Niebie wie najlepiej, czego nam do życia potrzeba. Polecajmy naszemu Ojcu w Niebie wszystkich rolników z naszej parafii, aby mogli radować się z obfitych plonów, owoców Bożej opatrzności z ich ciężkiej pracy na roli.

Modlitwa o urodzaje jest wyrazem pokory, uznaniem, że wszystko, co podtrzymuje nasze życie, jest darem. Nie przypadkiem modlimy się o «chleb nasz», a nie tylko o «mój». «Nie wolno myśleć tylko o sobie, modlimy się o chleb nasz, a więc także o chleb dla innych. Kto ma nadmiar chleba, powinien się nim dzielić. Św. Jan Chryzostom podkreśla, że «każdy kęs chleba w pewnym sensie stanowi kęs chleba należącego do wszystkich - chleb świata.

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s
p3071423"Witaj Maryjo sławiona,
W Ślemieniu nam objawiona [...]
Idą z Orawy, ze Śląska,
Których niedola przyciska.
Udają się do Twej groty,
Matko nie opuść sieroty ! ..."

 

Wszyscy jesteśmy Ludem Bożym pielgrzymującym do domu Ojca, tak my w niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rozpoczęliśmy szczególny odcinek tej drogi do Sanktuarium Maryjnego na Jasną Górkę. Można powiedzieć, że dotarliśmy na punkt widokowy, z którego rozpościera się panorama na Niebo. Taka pielgrzymka to dobra okazja, żeby przemodlić i polecić Bogu sprawy własne i całej naszej parafii. Tu nie pogania nas codzienna troska o chleb powszedni, bo wyraźnie dostrzegamy, jak potrzebny jest chleb z Nieba. Właśnie w tym miejscu na Jasnej Górce w Ślemieniu lepiej słychać głos Boga, bo nie zagłusza go codzienny ocean nowych wiadomości. Cel i drogę znamy, bo wydeptały ją tłumy pielgrzymów przed nami, nie musimy rozglądać się na boki, możemy, więc skupić się szukać drogowskazów we własnej duszy.

Według legend i podań ludowych, Jasna Górka w Ślemieniu jest już od przeszło sześciu stuleci miejscem pielgrzymkowym na Żywiecczyźnie. Z przekazów ustnych dowiadujemy się tylko, że zaraz po objawieniu Matki Bożej na Groń Kumorkowy zaczęli przybywać pielgrzymi z okolicznych miejscowości, a w miarę upływu czasu z całej ziemi żywieckiej. Wieść o niezwykłym wydarzeniu w Ślemieniu, cudownym źródełku i licznych cudach przekroczyła nawet granice Polski i dotarła na Węgry, Słowację i Śląsk. Sława Madonny Ślemieńskiej szybko rosła tak, że na odpust w 1868 roku, przybyło 15 tys. pielgrzymów z różnych stron Polski południowej, jak również z Orawy, Węgier i Śląska. Od tego czasu przez szereg kolejnych lat odpustach i innych uroczystościach maryjnych uczestniczyło od 10 do 15 tys. wiernych.

Na Ślemienianach duże wrażenie wywierał widok pielgrzymek, które w pobliżu sanktuarium wychodziły z różnych stron lasu (z północy, południa, wschodu i zachodu) i łączyły się w jeden orszak. Po przybyciu na miejsce każda pielgrzymka okrążała kościół trzy razy. Po zakończeniu Mszy Świętej i odśpiewaniu pieśni "O Maryjo, żegnam Cię... " pątnicy obchodzili na kolanach ołtarz, chcąc w ten sposób wyrazić cześć Matce Bożej. Później udawali się jeszcze do groty o cudowną wodę ze źródełka, napełniali nią różne naczynia i zabierali do swoich domów.

Dziękujemy Bogu za dar tej pielgrzymki. Łaskami, które tu otrzymaliśmy, mamy się dzielić z naszymi bliskimi i z ludźmi, których Pan postawi na naszej drodze. Różne sprawy wezwały nas do wyruszenia do tego Sanktuarium. Mamy wiele ważnych osobistych problemów do omówienia z Panem Bogiem. Wszechmogącego i Miłosiernego Boga prosiliśmy o pokój na świecie, zdrowie i radość. Jesteśmy ludźmi zawierzenia, dlatego nie ustajemy.

Dla niewidomych

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

CalyTwojMaryjoW dniu: 13. maja 2011 roku, parafianie z Lachowic czciciele Matki Najświętszej Pani Fatimskiej udali się do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach w Zakopanem by dziękować Pani Fatimskiej za dar beatyfikacji bł. Jana Pawła II.

Jak wiemy, bł. Ojciec Święty Jan Paweł II  w szczególny sposób odkrył obecność i działanie Matki Bożej z Fatimy w związku z zamachem na swoje życie 13 maja 1981 roku. Po piętnastu latach, 7 czerwca 1997 r., Jan Paweł II przybył do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach w Zakopanem, aby dokonać konsekracji świątyni-wotum dziękczynnego za cudowne uratowanie jego życia. Na wielu miejscach polskiej ziemi czcimy Matkę Bożą z Fatimy. Tych miejsc ciągle przybywa. Nie możemy jednak zapomnieć, że zakopiańskie Krzeptówki są jednym

z pierwszych miejsc tego kultu. W kaplicy na Krzeptówkach znajduje się bowiem pierwsza kopia figury fatimskiej, która dotarła z Fatimy do Polski. Podarował ją kard. Stefanowi Wyszyńskiemu biskup portugalskiej. Prymas Polski przekazał ją 6 października 1961 r. do kaplicy Księży Pallotynów na Krzeptówkach. 11 listopada figurę tę poświęcił ówczesny biskup krakowski Karol Wojtyła. Z kolei w Roku Maryjnym, 21 listopada 1987 r., w Rzymie, na Placu św. Piotra, Ojciec Święty Jan Paweł II dokonał uroczystej koronacji statuy. Znajduje się ona nadal w pallotyńskiej kaplicy na Krzeptówkach obok nowego sanktuarium.

Matko Różańcowa, dziękujemy Ci za zaproszenie, które kie­rujesz dziś do nas, w pierwszym dniu nabożeństw fatimskich, podobnie jak niegdyś skierowałaś je do dzieci w Fatimie. Ty, Matko Syna Bożego, pragniesz być z nami, wysłuchać naszych radości i trosk, pocieszać, umacniać, wskazywać dalszą drogę. Chcemy odpowiedzieć na Twoje wezwanie i razem z Tobą chcemy wielbić Boga. Przyno­simy Ci to wszystko, czym żyjemy każdego dnia: nasze nadzieje i obawy, sukcesy i zmęczenie, choroby, ileż tematów znajdzie dziecko, gdy rozmawia z kochającą Matką! Daj nam odczuć swą obecność wśród nas, Twoją miłość i opiekę. Naucz nas trwać przy Tobie, nie tylko tu, w kościele, ale i wśród codziennych obowiąz­ków. Uproś nam tę świętą wytrwałość, byśmy nauczyli się w ca­łym naszym życiu czuć się Twoimi dziećmi.

Gwiazdo morska, do nieba ścieżko najprościejsza, Tyś jest przechodnią bramą do raju wiecznego... racz podźwignąć, prosimy, lud upadający, w grzechach swych uwikłany, powstać z nich pragnący. Dziś, zgromadzeni u Twoich stóp, Matko Chrystusa i Matko Kościoła, raz jeszcze zwracamy się do ciebie, aby podziękować za wszystko coś uczyniła w ciągu tych trudnych lat dla Kościoła, dla każdego z nas. Matko życia - dziękujemy Ci Ta to, że byłaś w szczególny sposób 13 maja 1981 r. przy Janie Pawle II, który czuł przy Sobie Twoją opiekuńczą obecność.

Prośmy dzisiaj za przyczyną bł. Jana Pawła II Matkę Bożą Fatimską, aby Jej Niepokalane Serce zatriumfowało w naszych sercach. Dziękujmy  Bogu za ten czas, który nam daje, bo w nim dokonuje się nasze zbawienie, wysłużone przez krzyż i zmartwychwstanie Jezusa, Syna Maryi. Matko życia - dziękujemy Ci za liczne znaki mówiące o tym, że jesteś z nami, że chronisz nas przed złem i przed mocami śmierci

 

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

k-103Pan Jezus kochał dzieci i pragnął, by były blisko Niego. Nie zawsze podobało się to Apostołom i ludziom starszym. Dziś jest zupełnie inaczej. Rodzice i dziadkowie cieszą się dzisiaj, że ich pociechy po raz pierwszy przystępują do stołu Pańskiego.

Dzień Pierwszej Komunii Świętej to dzień wyjątkowy. Kościół tych, którzy mogą w pełni uczestniczyć w Eucharystii, traktuje jak ludzi dorosłych. Przeżycia pierwszokomunijne głęboko zapadają w naszym sercu. Co możemy powiedzieć o tym dniu? Czy wywarł on na nas jakieś zasadnicze piętno? A może ograniczony został do pięknego zwyczaju i kosztownych prezentów? Kiedy Pan Jezus chodził po świecie, błogosławił dzieci, choć Apostołowie szorstko zabraniali Mu tego. A teraz każdego dnia przychodzi do nas z nieba, w czasie Mszy Świętej w postaci chleba i wina. W tym uroczystym dniu Pierwszej Komunii Świętej rodzice pobłogosławili was swoją ręką, abyście mogły z ich błogosławieństwem uczestniczyć w tej uroczystej Mszy Świętej.

W najpiękniejszym dniu waszego życia chciałybyście podziękować Panu Jezusowi, że mogłyście Go przyjąć do swego serca. Długo czekałyście na ten dzień i na to spotkanie. Dziękujecie za życie, za zdrowie, za wszystko. Dziękujecie Panu Jezusowi za to, że został z nami w Najświętszym Sakramencie, że możecie już w pełni, razem z waszymi rodzicami uczestniczyć we Mszy Świętej, tak jak człowiek dorosły. Pragnijcie jak najczęściej gościć Chrystusa w swoim sercu. Chciałybyście też podziękować za najbliższe sobie serca – swoich kochanych rodziców. To oni przyprowadzili was z miłością do spotkania z Panem Jezusem. Dzisiaj prosicie, aby Jezus obdarzył ich długim życiem, zdrowiem, radością serca, dał im siłę, by dalej prowadzili was Jego drogami. Dziękujecie Bogu za księdza, który po raz pierwszy podał wam do ust Ciało Chrystusa, i za nauczycieli, katechetów, wychowawców, za rodzeństwo, za babcię i dziadziusia, za wszystkich starszych, których dobre spojrzenia i słowa uczyły was dobroci. Daj im, Panie Boże, radość w sercu.

Ja, wasz ksiądz proboszcz, też pamiętam swoją Pierwszą Komunię Świętą. W sercu radość, w oczach podziw i szacunek dla Kościoła, nieżyjącego już księdza. Dla mnie Pierwsza Komunia była kolejnym etapem wtajemniczenia w dogmaty wiary. To bardzo ważne wydarzenie w życiu każdego chrześcijanina. Moi rodzice nie wyobrażali sobie, że swojego dziecka nie posłaliby do Pierwszej Komunii, przecież to nie tylko część naszej kultury i tradycji, ale przede wszystkim możliwość rozmowy z Bogiem, a takiej możliwości wierzący człowiek nie pozbawi swojego dziecka, bo sam pamięta pierwsze spotkanie z Ciałem Chrystusa – tajemnicze, niezapomniane misterium, piękną chwilę. Dla mnie był to najpiękniejszy dzień w moim życiu, także dla moich rodziców i dziadków. Tego dnia jako dziecko przyjąłem Chrystusa Pana do swego serca. Chciałem strzec tego skarbu przez całe swoje życie. Modliłem się, by Bóg wszechmogący wspierał mnie i wszystkie inne dzieci swą łaską.

Przypomina mi się kazanie mojego księdza proboszcza. Przygotowywał mnie do tego wielkiego wydarzenia i mówił kiedyś o św. Janie Marii Vianney, który – jako mały chłopiec – przeżywał niepojęte szczęście i wielką radość z tego pierwszego spotkania z Jezusem eucharystycznym. Nic innego w tamtej chwili go nie obchodziło – on po prostu rozmawiał z Panem Jezusem. Po powrocie do domu przyszły święty przyrzekł Bogu, że odtąd uczyni wszystko, by serce swe zachować czyste, bez grzechu i tak okazać prawdziwą miłość Panu Jezusowi. Święty Jan Vianney, gdy był już proboszczem w Ars, powiedział do dziecka, które podarowało mu bukiet pięknych kwiatów: „Dziecko drogie. Twoja dusza jest dziś piękniejsza od tych kwiatów, bo czysta i niewinna. Twoja dusza jest dziś piękna, bo nie ciąży na niej brud grzechowy”.

Ksiądz Henryk Kiemona przytacza wydarzenie, które mnie niezwykle wzruszyło: W pewnym miasteczku na południu Polski mieszkał Grześ, synek niezamożnych rodziców. Matka, gdy Grześ rano wychodził do szkoły, dawała mu kawałek suchego chleba i parę złotych na bułkę lub cukierka, by sobie kupił w czasie dużej przerwy. Grześ w szkole zjadał suchy chleb, a pieniążki otrzymane od mamy składał do starej szafy, która stała w przybudówce domu. Pewnego dnia matka, robiąc porządki, znalazła w szafie jego skarb, a bojąc się, czy synek tych pieniędzy nie ukradł, zapytała – skąd się to wzięło? Zmieszany Grześ odpowiedział – Zbieram pieniążki otrzymywane codziennie na śniadanie w szkole i składam w szafie, by dać biednym w dniu mojej Pierwszej Komunii Świętej. Grześ chciał, by i dzieci biedne wzięły udział w jego radości tego dnia. Matka ucałowała syna z rozrzewnieniem.

Gdy dziś dzieci szły do kościoła, spotkały różnych ludzi. Może nawet ich nie zauważały, ale oni je widzieli. Zatrzymywali się i patrzyli na dzieci z życzliwym i dobrodusznym uśmiechem. Ludzie zapewne sobie myśleli: Te dzieci idą do Pierwszej Komunii Świętej. To przecież wielkie, nadzwyczajne wydarzenie. Niech wam wydarzenie Pierwszej Komunii nie spowszednieje, Pana Jezusa przyjmujcie nie od święta, ale w każdą niedzielę i święto. Wówczas wasze serca będę bielsze nawet od bialutkiego śniegu.

Początek strony