"Witaj Maryjo sławiona,
W Ślemieniu nam objawiona [...]
Idą z Orawy, ze Śląska,
Których niedola przyciska.
Udają się do Twej groty,
Matko nie opuść sieroty ! ..."
Wszyscy jesteśmy Ludem Bożym pielgrzymującym do domu Ojca, tak my w niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rozpoczęliśmy szczególny odcinek tej drogi do Sanktuarium Maryjnego na Jasną Górkę. Można powiedzieć, że dotarliśmy na punkt widokowy, z którego rozpościera się panorama na Niebo. Taka pielgrzymka to dobra okazja, żeby przemodlić i polecić Bogu sprawy własne i całej naszej parafii. Tu nie pogania nas codzienna troska o chleb powszedni, bo wyraźnie dostrzegamy, jak potrzebny jest chleb z Nieba. Właśnie w tym miejscu na Jasnej Górce w Ślemieniu lepiej słychać głos Boga, bo nie zagłusza go codzienny ocean nowych wiadomości. Cel i drogę znamy, bo wydeptały ją tłumy pielgrzymów przed nami, nie musimy rozglądać się na boki, możemy, więc skupić się szukać drogowskazów we własnej duszy.
Według legend i podań ludowych, Jasna Górka w Ślemieniu jest już od przeszło sześciu stuleci miejscem pielgrzymkowym na Żywiecczyźnie. Z przekazów ustnych dowiadujemy się tylko, że zaraz po objawieniu Matki Bożej na Groń Kumorkowy zaczęli przybywać pielgrzymi z okolicznych miejscowości, a w miarę upływu czasu z całej ziemi żywieckiej. Wieść o niezwykłym wydarzeniu w Ślemieniu, cudownym źródełku i licznych cudach przekroczyła nawet granice Polski i dotarła na Węgry, Słowację i Śląsk. Sława Madonny Ślemieńskiej szybko rosła tak, że na odpust w 1868 roku, przybyło 15 tys. pielgrzymów z różnych stron Polski południowej, jak również z Orawy, Węgier i Śląska. Od tego czasu przez szereg kolejnych lat odpustach i innych uroczystościach maryjnych uczestniczyło od 10 do 15 tys. wiernych.
Na Ślemienianach duże wrażenie wywierał widok pielgrzymek, które w pobliżu sanktuarium wychodziły z różnych stron lasu (z północy, południa, wschodu i zachodu) i łączyły się w jeden orszak. Po przybyciu na miejsce każda pielgrzymka okrążała kościół trzy razy. Po zakończeniu Mszy Świętej i odśpiewaniu pieśni "O Maryjo, żegnam Cię... " pątnicy obchodzili na kolanach ołtarz, chcąc w ten sposób wyrazić cześć Matce Bożej. Później udawali się jeszcze do groty o cudowną wodę ze źródełka, napełniali nią różne naczynia i zabierali do swoich domów.
Dziękujemy Bogu za dar tej pielgrzymki. Łaskami, które tu otrzymaliśmy, mamy się dzielić z naszymi bliskimi i z ludźmi, których Pan postawi na naszej drodze. Różne sprawy wezwały nas do wyruszenia do tego Sanktuarium. Mamy wiele ważnych osobistych problemów do omówienia z Panem Bogiem. Wszechmogącego i Miłosiernego Boga prosiliśmy o pokój na świecie, zdrowie i radość. Jesteśmy ludźmi zawierzenia, dlatego nie ustajemy.
W pięknym maryjnym miesiącu, 14 maja 2014 roku, w dniu św. Macieja, odbył się Dyplom Liturgiczny Katarzyny Stanik. Miał on miejsce w Bazylice Ojców Jezuitów w Krakowie przy ulicy Kopernika. Dla tych, którzy z różnych powodów nie mogli uczestniczyć w tym uroczystym wydarzeniu, pozwolę sobie na przytoczenie kilku wspomnień.
Nasza parafianka jest absolwentką Międzyuczelnianego Instytutu Muzyki Kościelnej Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II i Akademii Muzycznej w Krakowie. Pani Katarzyna była odpowiedzialna za muzykę podczas Nabożeństwa majowego i Mszy świętej, której przewodniczył ks. dr Wojciech Kałamarz CM. Eucharystię koncelebrowało dziewięciu kapłanów, w tym dyrektor instytutu - ks. dr hab. Robert Tyrała. Komisja składała się z ok. 20 osób, wykładowców obydwu uczelni.
Wśród wiernych, modlących się w Bazylice, nie zabrakło również członków rodziny pani Kasi, jej przyjaciół i przedstawicieli naszej parafii. Do dyplomu przygotowali panią Katarzynę następujący wykładowcy: dr Marek Wolak - organy, dr Krzystof Michałek - akompaniament liturgiczny i dyrygowanie, dr Henryk Jan Botor - improwizacja organowa, O.dr Tomasz Jarosz - emisja głosu. Podczas nabożeństwa i liturgii śpiewał Chór Sanktuarium Bożego Miłosierdzia Musica Ex Anima.
Zachęcamy do posłuchania.
{audio autostart:yes;loop:no;}Katarzyna Stanik|Pieśni na wejście|mp3/PiesniNaWejscie.mp3{/play}
Jeden z profesorów, oceniając dyplom pani Katarzyny, powiedział: „Miałem wrażenie, że ten ‹Kasi sopran› to taka smuga światła, za którą się podąża.” Można było usłyszeć wiele innych, podobnych, ciepłych słów. Gratulujemy pani Kasi i życzymy sił i zdrowia do dalszej posługi liturgicznej, która niech będzie dla niej źródłem spełnienia i osobistej satysfakcji. Wspierajmy także jej dalsze końcowe zmagania o dyplom magistra Muzyki Kościelnej. Przednami kolejna szansa uczestnictwa, tym razem w recitalu, a dla niej druga część egzaminu: RECITAL ORGANOWY 21 czerwca 2014 r. (sobota) godz. 19.00 ul. Półkole 9a Kościół p.w. Św. Stanisława Biskupa i Męczennika Kraków - Dąbie.
W poniedziałek 20 maja przypada 87. rocznica urodzin Księdza Kardynała Franciszka Macharskiego. Archidiecezja Krakowska, przez modlitwę, bliskość i miłość, pragnie wyrazić mu wdzięczność za Jego owocną posługę biskupią. Kard. Macharski jest znany ze swojej bezpośredniości i serdeczności w kontaktach z wiernymi, z wrażliwości na sprawy innych ludzi, zwłaszcza biednych i chorych. W ocenie wielu osób kard. Macharskiemu udało się podjąć podobny styl kierowania diecezją, jaki reprezentował jego poprzednik Karol Wojtyła i nadać mu także swój własny charakter. Jest szanowany i bardzo lubiany przez wiernych przede wszystkim za swe ciepło, szczerość i ogromne zainteresowanie sprawami drugiego człowieka. Biskupim zawołaniem kard. Macharskiego są słowa „Jezu, ufam Tobie”, a z jego inicjatywy wybudowana została bazylika, a później rozbudowane Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach.
- Kardynał Macharski jest człowiekiem krzyża. Przeżywa swoją posługę, życie i doświadczenie choroby w wielkiej bliskości z Jezusem Ukrzyżowanym. To człowiek modlitwy - powiedział wieloletni bliski współpracownik kardynała, biskup pomocniczy Archidiecezji Krakowskiej Jan Szkodoń. - Jest delikatny, a równocześnie bardzo stanowczy. Jeżeli jest do czegoś przekonany, uważa, że tak chce Pan Bóg, to cały świat może być przeciwko niemu, a on nie ustąpi - mówił bp Szkodoń. Jak podkreślił kard. Macharski "wymaga od innych, ale przede wszystkim od siebie". - Jednocześnie ma dystans do siebie, jest otwarty w kontaktach z ludźmi i wrażliwy na potrzeby innych, zwłaszcza chorych, niepełnosprawnych, pogubionych w życiu i potrzebujących wsparcia - dodał bp Szkodoń.
Nabożeństwa Fatimskie odprawiamy 13-ego dnia miesiąca od maja do października włącznie! Początek o godz. 18.00 modlimy się Nabożeństwem Fatimskim w intencjach przynoszonych przez Parafian i Pielgrzymów za wstawiennictwem M.B. Fatimskiej.
Różaniec jest kluczem do nieba. Nie jest jakimś zaklęciem czy talizmanem, lecz drogą życia i pomocą do zbawienia wiecznego. Jest drogą życia, ponieważ – kiedy klęczysz jak dziecko przed Matką Najświętszą – Ona uczy cię Chrystusa, który jest Życiem świata, ponieważ uczy, kto jest życiem wiecznym. Różaniec jest pomocą do zbawienia, gdyż prawdziwe dziecko Maryi nigdy nie zbłądzi i każdy, kto codziennie odmawia różaniec, jest rzeczywiście dzieckiem Maryi. Odmawiaj go więc pobożnie i jak najczęściej, dobrze by było codziennie, po prostu dlatego, że nasza Najświętsza Matka prosiła o to nas wszystkich, kiedy przybyła do Fatimy. „Odmawiajcie codziennie Różaniec” – mówiła Maryja do trojga dzieci. Powtarzała to wezwanie w każdym z sześciu objawień. A podczas ostatniego objawienia, powiedziała podając swoje imię: „Jestem Najświętszą Panną Różańcową”.
Nabożeństwo do różańca świętego jest wielką łaską, która będzie w tobie wzrastała przez jego codzienne odmawianie. Znajduj czas, by go codziennie odmawiać – niektórzy odmawiają i rozważają wszystkie trzy części – znajdź czas, nawet gdybyś musiał skrócić sen, aby się pomodlić. Nigdy nie będziesz tego żałował. Zbyt mało snu o wiele mniej zaszkodzi niż zbyt mało modlitwy. W Różańcu znajdziesz rozwiązanie wszystkich twoich problemów, bez względu na to jak bardzo mogą być trudne, wielkie i po ludzku nie do rozwiązania – ponieważ Maryja jest naszą wszechpotężną Orędowniczką i może otrzymać od Serca swego Syna każde dobro dla swoich dzieci.
Tak więc różaniec okazuje się ścieżką prawdziwego pokoju i drogą do nieba. Odmawiaj go przede wszystkim za siebie, a kiedy dzięki temu nawrócisz się w pełni do Boga, odmawiaj go w intencji nawrócenia wszystkich biednych grzeszników całego świata. Nikt się za nich nie modli. A oni nie są przecież poza zasięgiem odkupienia, jeżeli tylko się zwrócą do Matki Najświętszej.
A kiedy weźmiesz różaniec w swoje dłonie módl się o pokój twego serca, módl się o pokój w twoim domu, małżeństwie, rodzinie. Popatrz ile tu niepokoju, wrzasków, przekleństw, wzajemnych pretensji, wypowiadanych w złości, gniewie niepotrzebnych słów. Ile sprowokowanych sytuacji, gdzie wszystko stawiamy na ostrzu noża, ileż postawionych murów. Dom, rodzina, małżeństwo zamiast stawać się oazą miłości, szczęścia, radości, zamiast być przedsionkiem nieba staje się zaczątkiem piekła na ziemi. Dlatego patrząc i doświadczając takiego niepokoju wsłuchajmy się w słowa Chrystusa: Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Dlatego : Módl się o pokój.
Dzień 13 maja jest szczególnie wpisany w życie i świętość Jana Pawła II. Rozpoczynając posługę pasterską, powiedział do Maryi: „Totus Tuus” – Cały Twój. U progu tej najtrudniejszej służby Kościołowi i całej ludzkości został wezwany przez Boga do powtórzenia tego zawierzenia przez wielkie cierpienie, wielkie zaufanie i świadectwo wiary.
13 maja 1981 r. godz. 17.19 – tę datę pamiętają wszyscy Polacy. Zamach na Jana Pawła II. Strzelał Ali Agca. Dwie kule dosięgnęły Jana Pawła II. Jedna ugodziła także polską emigrantkę mieszkającą w Rzymie. Urodziła się ona w Wadowicach tego samego dnia co Ojciec Święty. Na Placu św. Piotra rozległ się szloch ludzi. Polacy przywieźli na audiencję dar dla Jana Pawła II – obraz Matki Bożej Jasnogórskiej, który ustawili na fotelu pośrodku swej pielgrzymki. Na odwrocie obrazu był napis: „Wspieraj, Maryjo, Ojca Świętego”.
Z relacji Andrzeja, brata moich przyjaciół, mieszkającego w Kanadzie, który wówczas był w Rzymie, wiem, że w ten pogodny dzień zerwał się nagle straszliwy wiatr i zrzucił obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. Andrzej wspominał też, że w momencie strzałów usłyszał głośny śmiech. Był porażony. Wydawało mu się, że całe piekło święciło swój triumf.
Jak to się stało, że Papież żyje? – pytał Ali Agca, wiedząc, że strzelał celnie, a kule były śmiercionośne. Stan Jana Pawła II był krytyczny, znalazł się na progu śmierci. W Polsce odezwały się dzwony kościołów wzywające do modlitwy i jakby na trwogę. Był to dla nas czas niezwykle dramatyczny. Umierał wielki Prymas Stefan Wyszyński. Wydawało się, że odchodzi także Ojciec Święty. Wydawało się, że wszystko odsuwa się w pustkę, w jakąś straszliwą przepaść. Poszliśmy ze studentami na nocną adorację do kaplicy, w której wiele razy odprawiał Msze św. Prymas Wyszyński. Odmawialiśmy Różaniec fatimski z rękami wzniesionymi do góry. Wszyscy płakali. Wzniesionymi, omdlałymi rękami i płaczem chcieliśmy „przebić” Niebo. Na pewno wielu Polaków i wielu wierzących na świecie tej nocy wołało do Boga o ratunek, o cud. Komunikaty mediów były bolesne. Niewielu z nas wiedziało, że to rocznica pierwszych objawień Matki Bożej w Fatimie (13 maja 1917 r. godz. 17.15). Tym doświadczeniem, w tym dniu, Matka Boża związała Polaków z Fatimą przez Jana Pawła II.
Papież nie miał wątpliwości, że swoje ocalenie zawdzięcza Pani z Fatimy. Po zamachu, będąc jeszcze w klinice Gemelli, Jan Paweł II poprosił, aby przyniesiono mu dokumenty związane z objawieniami w Fatimie, a przede wszystkim z trzecią tajemnicą fatimską. Nie ulega wątpliwości, że je znał. Chciał je zapewne nie tyle przeczytać, co przeżyć na nowo. (Były w języku portugalskim, bo był to język dzieci, którym objawiła się Maryja). Chciał zapewne potwierdzić swoją wiarę, że ocaliła go Maryja. Po opuszczeniu kliniki oznajmił: „Zamach na moje życie był elementem pozaziemskiej walki”. W cztery dni po zamachu, w przemówieniu na „Anioł Pański” nagranym na taśmie, Jan Paweł II powiedział: „Zjednoczony z Chrystusem Kapłanem-Ofiarą, składam moje cierpienie w ofierze za Kościół i świat. Tobie, Maryjo, powtarzam: «Totus Tuus ego sum»”.