Aktualności

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

Dnia 5 grudnia 2015 roku odbyło się kolejne spotkanie w ramach duchowego przygotowania do Światowych Dni Młodzieży. Do kościoła pw. Św. App. Piotra i Pawła w Lachowicach przybyła młodzież wraz z księżmi opiekunami z Dekanatu Suskiego.

Na samym początku uczestnicy wzięli udział we Mszy Świętej. Następnym punktem spotkania była konferencja w Domu Strażaka. Dziękujemy wszystkim osobom, które przyczyniły się do współtworzenia tego spotkania.

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

„…Znaleźć własną radość
w radości bliźniego
oto tajemnica szczęścia…”.
Św. Jan Paweł II.
 
W dniu 6 grudnia bieżącego roku w naszej parafii odbyło się: „Spotkanie ze Świętym Mikołajem”. Na spotkanie przybyło bardzo dużo dzieci. Prezenty sprawiły wielką radość dzieciom i dorosłym. A sam Mikołaj był w świetnym humorze i rozbawił do łez wszystkich zebranych. Spotkanie odbywało się w ciepłej, rodzinnej atmosferze. Niecodzienny gość znał prawie każdego co ułatwiło przyjazną rozmowę. Radość i serdeczny, przyjacielski klimat  dominowały wśród obecnych, zarówno podczas rozdawania prezentów jak i później. Uśmiech nic nie kosztuje, ale jest wiele wart. Wzbogaca tego, kto go otrzymuje i tego, kto go daje. Każdy kto uczestniczył w spotkaniu mógł tego doświadczyć i wrócił do domu ubogacony.

6 grudnia na niedzielnej Mszy Świętej o godz. 11:45 zgromadziły się licznie dzieci wraz ze swoimi bliskimi. Po Mszy Świętej w naszej świątyni pojawił się sam św. Mikołaj, biskup, który obdarował dzieci prezentami. Święty Mikołaj nie jest legendarną postacią z bajki Tysiąca i jednej nocy, nie jest Dziadkiem Mrozem z krainy PRL-u czy na czerwono ubranym klaunem rozdającym cukierki na krakowskim Rynku. Był katolickim biskupem żyjącym w pierwszej połowie IV wieku, który troszczył się m.in. o przygotowanie posagu dla ubogich dziewcząt, by mogły wyjść za mąż. Cechowała go wielka wrażliwość na biedę wdów i sierot. Jednym słowem był świętym z "wyobraźnią miłosierdzia", dlatego trzeba i warto go naśladować w naszych "kryzysowych" czasach i to nie tylko 6 grudnia lecz na co dzień.

Święty Mikołaj odwiedził, również chorych w naszej parafii. Odwiedziny te cieszyły się wielkim uznaniem a na twarzach wielu osób pojawiły się łzy wzruszenia. Święty Mikołaj nie tylko obdarowywał chorych upominkami, ale także znalazł czas, aby z każdym porozmawiać i pocieszyć. – Spotkanie to wśród chorych i niektórych cierpiących osób pozwoliło choć na chwilę zapomnieć o chorobie, bólu, tęsknocie za bliskimi oraz wprowadziło świąteczną atmosferę.  Powinniśmy często odwiedzać chorych, niosąc im ulgę i pocieszenie w najcięższych chwilach życia. Chorzy powinni liczyć na naszą modlitwę i wszelką inną pomoc. Dlatego też Święty Mikołaj nie mógł o nich zapomnieć także w tym szczególnym dniu.

  • DSC05474
  • DSC05481
  • DSC05505
  • DSC05529
  • DSC05542
  • DSC05552
  • DSC05556
  • DSC05572
  • DSC09584
  • DSC09594
  • DSC09598
  • DSC09603
  • DSC09618
  • DSC09621
  • DSC09629
  • DSC09680
  • DSC09689
  • DSC09691
  • DSC09771
  • DSC09780
  • DSC09782
  • DSC09787

Kochany Mikołaju, wiem, że to niełatwo, lecz przynieś niewidomym dzieciom takie światło, co pozwoli im ujrzeć wszystkie dary boskie, drzewa w czapach śniegu, obraz Częstochowskiej, lustro lodowiska kreślone łyżwami, które skrzy się, błyska, gdy tańczymy na nim. Przynieś dzieciom głuchym piosenkę anioła, by zagrała cisza, która trwa dokoła, by szept usłyszały i dzwoneczków trele, głos mamy, kolędę w grudniowym kościele. Pożycz anielskie skrzydła Mikołaju drogi, dla dzieci, które mają bardzo chore nogi. Na skrzydłach niech ulecą ze smutnych szpitali i dotrą do swych domów hen w błękitnej dali. Ależ by to była radość Mikołaju Święty, ależ by to były wspaniałe prezenty.

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

9-wszystkich-swietych1Dzień po dniu oblata,
Jak róż ciche płatki zbladłe…
I idę w jakieś nieznane mi dale,
W mgły i bezkresy mroków nieodgadłe…
Przemija życie, opadają kwiaty…
Ile ich padło pod Twe stopy, Chryste,
Ofiarą serca, ścieląc ku wieczności
Przez głąb przestworza – ścieżki promieniste?
Dogasa życie – A czy w Twoich oczach
Na progu śmierci, w momencie spotkania
W Twoich oczach, któryś dał mi łask bez miary,
Ujrzę serdeczny, wdzięczny blask uznania?

Może właśnie takie myśli – jak poecie w tym wierszu – przychodzą nam dziś do głowy, gdy po raz kolejny w swoim ziemskim życiu przychodzimy na cmentarz? Przychodzimy, by znaleźć się w miejscu gdzie pożegnaliśmy doczesne szczątki naszych bliskich. Przychodzimy, by trochę „pobyć” z nimi. Właśnie tak. Bo na tym świecie nie mamy innej możliwości obcowania z tymi, którzy już odeszli, jak ręką dotykając ich grobu. Chyba, że naszą wiarą sięgamy poza grób! Wtedy wyrazem naszej miłości do bliskich będzie modlitwa w ich intencji. I to nie tylko ta na cmentarzu. Ale również codzienna – osobista, a zwłaszcza zamówiona w ich intencji Msza św. Nie można bowiem, nawet wszystkimi kwiatami świata – choćby były najpiękniejsze i najdroższe – zastąpić jednej Mszy św., która jest odprawiona w intencji naszych zmarłych. Tak jest dla nich cenna. Dziś jednak i teraz stajemy tutaj – na cmentarzu – do wspólnej modlitwy, przy ich grobach.

Ale przyszliśmy też i po to, aby pomyśleć o sobie samych. O sobie w perspektywie wieczności. Bo na tej ziemi pozostanie po nas tylko to na co w tej chwili sami patrzymy. Może bogaty – drogi pomnik, który wystawią nam nasi bliscy. A może tylko skromny krzyż z pasyjką Chrystusa? A po wielu, wielu latach, na miejscu naszego pochówku, spocznie ktoś następny z naszej rodziny lub ktoś zupełnie nam obcy. I tak życie na ziemi będzie toczyć się dalej.

W ten dzień Arkadiusz zawsze przychodził na cmentarz, bo przecież to tradycja, płonące świece, melancholijny nastrój. Dziś przyszedł tu, gdy tłumy spełniły już swój „honorowy” obowiązek i poszły. Cmentarz był bezludny i cichy. Stanął nad grobem rodziców – sam. Nie modlił się, gdyż zdążył się już odzwyczaić od „tych rzeczy”. Patrzył na kwadrat ziemi przystrojony kwiatami i zielenią. Wpatrywał się w świece. Krople wosku spływały po nich jak ludzkie łzy. Świece topniały. Patrzył długo i poczuł, że w nim też coś topnieje. Oczyma wyobraźni przewiercił ziemię. I ujrzał ich oboje, ojca i matkę. Nagle zdawało mu się, że ich wzrok także przeszył ziemię i trafił aż do serca. Miał wrażenie że stoi oko w oko z nimi. Potem, tak jak nieraz odżywa w uszach dawno zasłyszana melodia, usłyszał ich słowa. Szept umierającej matki: „Synku nie zapomnij nigdy o Bogu”. I słowa uczciwego ojca: „Żyj tak, abyś mógł nam zawsze spojrzeć w oczy”. Zacisnął powieki, jakby w obawie, że trzeba będzie im teraz rzeczywiście spojrzeć w oczy. Poczuł się nieswojo. Tyle się zmieniło przez te lata od chwili ich śmierci! Coraz mocniej odczuwał na sobie wzrok tych z grobu. Oni chyba wiedzą o wszystkim! Jak na taśmie filmu ujrzał swe życie.

W jednej chwili zrozumiał, jak bardzo daleko odszedł od drogi, którą oni go prowadzili z tak wielkim poświęceniem i głęboką miłością. Zawiódł ich nadzieje, zmarnował ich ofiary i modlitwy. Oczy miał nadal zamknięte, ale widział wszystko lepiej niż kiedykolwiek indziej. Może i nam trzeba tak właśnie dziś stanąć nad grobem naszych rodziców. Może jutro, już w innym zwykłym dniu, gdy nie będzie tylu ludzi na cmentarzu? Stanąć po to by zrozumieć coś na nowo! Coś sobie przypomnieć! By odejść z tego miejsca innym człowiekiem. By się nawrócić. Bo miejscem, które najwięcej i najlepiej uczy na tym świecie – jest właśnie cmentarz.

Oby z dzisiejszym Świętem nie stało się już wkrótce tak jak napisał ks. Tadeusz Miłek w ostatnim numerze Przewodnika Katolickiego: „Czasami odnosi się wrażenie, że niektórzy uroczystość Wszystkich Świętych traktują tylko jako okazję do spotkań ze znajomymi, „zaprezentowania” modnej odzieży oraz wystawnego ozdobienia grobów… coraz bardziej zaczyna przypominać atmosferę pikniku: stragany wokół cmentarza, nie tylko z kwiatami i zniczami, ale i pieczoną kiełbaską i różnego rodzaju napojami… Brakuje tylko koszyka z jedzeniem przy grobie, a i tak są beztroskie rozmowy, dzieci biegają po cmentarzu z watą cukrową i kolorowymi balonikami, ktoś rozmawia wesoło przez telefon komórkowy, inny pali papierosa – ot takie towarzyskie spotkanie.”

Nasze spotkanie – mam taką nadzieję – jest póki co zebraniem przede wszystkim modlitewnym; troska o grób – wyrazem myśli o naszych bliskich; a spotkanie z krewnymi wykorzystajmy również by porozmawiać o tych nad grobami których stanęliśmy, nauczyć czegoś młodych, by pogłębić wzajemne więzi z krewnymi, na które często brakuje nam czasu na codzień. Niech dzień dzisiejszy i jutrzejszy upłynie nam w głębokiej zadumie i radości. Tak – radości! Ale tej Bożej radości a nie hałasu tego świata. Radości, bo przecież mamy się wszyscy spotkać z tymi, którzy już odeszli w niebie.

Odchodząc zaś z tego miejsca – ziemskiego odpoczynku doczesnych szczątków naszych bliskich zmarłych, którym tyle zawdzięczamy – niech brzmią nam w uszach słowa poety: Jedno jest tylko życie, to wielkie słowo, spełnij je należycie bo żyć nie będziesz na nowo. Co się za życia stanie, wrócić nie może po śmierci tylko zostanie karanie Boże. Albo też wieczna chwała, gdy tu mieszkanie dusza w Bogu miała a nie w szatanie. F. Godek. Oby dusza nasza miała w Bogu swe mieszkanie, codziennie i aż do końca naszego życia na ziemi!

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

9-rozaniecW książce pt. “Pokochać różaniec” (Wydawnictwo Diecezjalne, Sandomierz 2004) znajduje się następujące świadectwo dziewczyny o imieniu Ewelin: “Odkąd odmawiam różaniec, stałam się zupełnie innym człowiekiem. Dawniej wątpiłam o Bogu pod każdym względem i wobec każdego. Cierpiałam przy tym nieustannie. Teraz różaniec uwolnił mnie i położył kres dręczącym mnie wątpliwościom! Co wieczór przed snem odmawiam różaniec.

Jego tajemnice otwierają się przede mną coraz głębiej. Zaufałam Bogu. Również wobec ludzi stałam się bardziej cierpliwa, serdeczna i wyrozumiała. Różaniec jest mi wielką pomocą”. Ewelin odnalazła Boga na modlitwie różańcowej, rozważając razem z Maryją tajemnice Bożej miłości, zapisane na kartach Ewangelii (…).

Maryja jest dla nas “znakiem pewnej nadziei i pociechy” (KK 68), jest nam dana przez Boga “jako wzór świętej nadziei”, ponieważ Ona “oczekiwała z nadzieją i z wiarą poczęła Syna Człowieczego, zapowiedzianego przez proroków” (Prefacja), a teraz wzięta do nieba, wspomaga zrozpaczonych oraz dostrzega, umacnia i pociesza wszystkich uciekających się do Niej (Antyfona na wejście). Ona też wszystkim dzieciom Adama przyświeca jako “znak pewnej nadziei i pociechy aż nadejdzie pełen blasku dzień Pański” (Prefacja). Ona wreszcie nieustannie wskazuje nam Jezusa jako jedynego naszego Zbawcę.

“Dziwny jest ten świat...” śpiewał Czesław Niemen. “Wojny i wojny bez końca, jakże niepewna jest ziemia jękiem i gniewem drgająca” – śpiewamy w jednej z piosenek religijnych. I tak po ludzku na to wszystko patrząc, można by stracić nadzieję. A Ojciec Święty mówi: “Idźmy naprzód z nadzieją... Nowe tysiąclecie otwiera się przed Kościołem niczym rozległy ocean, na który mamy wypłynąć, licząc na pomoc Chrystusa”. Mamy iść naprzód z nadzieją, licząc na pomoc Chrystusa. Owszem, czasem możemy się poczuć jak apostołowie na wzburzonym morzu, którzy w niebezpieczeństwie śmierci wołali: “Panie, ratuj, bo giniemy!”. Giniemy w falach naszych ludzkich złośliwości, toniemy w falach naszych ludzkich namiętności, w braku naszej odpowiedzialności za siebie, za rodzinę, za Ojczyznę... Ale dobrze jeśli wówczas potrafimy wołać “Panie, ratuj!” A Pan Jezus wtedy natychmiast przychodzi i mówi: “Nie bójcie się, Ja jestem”. Pan Jezus przychodzi do nas w swoim Słowie i sakramentach, w tych źródłach Bożej łaski, Bożej mocy, pokoju i nadziei.

Korzystajmy z tych darów jak najczęściej i jak najgodniej! Niech nam w tym pomaga Matka Boża, która tak bardzo pragnie każdego z nas – dzieci swoje – zaprowadzić do Jezusa przebaczającego w sakramencie pojednania, abyśmy następnie mogli przyjąć komunię świętą. Pan Jezus przychodzi do nas w naszych bliźnich. Traktujmy więc siebie wzajemnie jak nas uczy Pan Jezus: “Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnie uczyniliście”. “Nie lękajcie się przeto pójść drogą, którą Jezus przebył jako pierwszy” – pisał Jan Paweł II do młodych, przygotowując ich na kolejny Światowy Dzień Młodzieży.

  • DSC09338
  • DSC09339
  • DSC09343
  • DSC09349
  • DSC09352
  • DSC09353
  • DSC09355
  • DSC09359
  • DSC09361
  • DSC09367
  • DSC09377
  • DSC09378
  • DSC09379
  • DSC09380
  • DSC09384
  • DSC09394
  • DSC09397
  • DSC09398

A pisał te słowa w kontekście słów Chrystusa: “Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Ojciec Święty nie boi się wskazywać młodym tej drogi zbawienia, która jest drogą krzyża. To od nas jednak zależy czy ten krzyż podejmiemy z ochotą czy może będziemy narzekać... Na przezwyciężenie takiej postawy narzekania daje nam wspaniałą radę ks. Jan Twardowski w wierszu Kiedy mówisz: Nie płacz w liście nie pisz, że los ciebie kopnął nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia kiedy Bóg drzwi zamyka – to otwiera okno odetchnij popatrz spadają z obłoków małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju i zapomnij że jesteś gdy mówisz, że kochasz.

Powtórzmy na zakończenie akt zawierzenia, który Ojciec Święty wypowiedział w dniu 13 października Roku Jubileuszowego przed figurą Matki Bożej Fatimskiej w Rzymie, w obecności półtora tysiąca biskupów: “O Matko, która znasz cierpienia i nadzieje Kościoła i świata, wspomagaj swoje dzieci w codziennych próbach, jakich życie nie szczędzi nikomu, i spraw, aby dzięki wspólnym wysiłkom wszystkich, ciemności nie przemogły światła. Tobie, Jutrzenko zbawienia, powierzamy naszą drogę w nowym Milenium, aby pod Twoim przewodnictwem wszyscy ludzie odnaleźli Chrystusa, światłość świata i jedynego Zbawiciela, który króluje z Ojcem i Duchem Świętym na wieki wieków”.

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

Martwiliśmy się w tegoroczne lato o jakość i ilość naszych zbiorów, tych wcześniejszych i tych późniejszych. Dały się we znaki nadmierne opady, burze i huragany. Nie było też łatwo wejść na pole. Czerniały nam kłosy, a w sercach budził się lęk. Ale to przecież nie koniec. Jeszcze trzeba będzie wiele produktów wydobywać z ziemi, albo zerwać z drzew.

Chyba nie było to najlepsze lato, może nawet nie jedno z najlepszych. Głód nam jednak nie grozi, czego nie da się powiedzieć o podwyżce cen. I żeby to chociaż coś z tego miał rolnik, on jest na początku tylko przy pracy i najczęściej ostatni, gdy nadchodzi czas zapłaty, wynagrodzenia.

jezus na ıAce180 x 300y

A jednak: "Musimy siać, choć grunta nasze marne, (...) Musimy siać, nie wiedząc w którą stronę Poniesie wiatr i w ziemię rzuci siew. Nie wiedząc kto i gdzie pozbiera plony, W dożynki czyj radosny huknie śpiew". I mamy dożynki. I jest pogodnie w sercach, bo wspólnie dziękujemy Panu Bogu. Pragniemy pokłonić się tym, którym najbardziej to święto dożynkowe zawdzięczamy. Serdecznie pozdrawiamy Gospodarzy Dożynkowych, sołtysów i każdą i każdego z Was, drodzy Rolnicy. To właśnie jest Wasze Święto. Ze wzruszeniem zatrzymaliśmy się przed każdym wieńcem dożynkowym, z szacunkiem odczytując nazwę parafii, którą określona delegacja reprezentuje, gdyż wiemy, że to Wasza głęboka wiara w pomoc Boga i w sens pracy na ziemi stoi na straży naszego utrzymania się przy życiu.

To wam zawdzięczamy świeżą, zdrową żywność. Bądźcie błogosławieni. Z radością pozdrawiamy tych wszystkich, którzy na co dzień z rolnictwem są za pan brat. Bądźcie błogosławieni Drodzy Rolnicy, chociaż jest was z każdym dniem coraz mniej, mimo że tak trudno przychodzi przewidywać to, z czym trzeba będzie walczyć nawet jutro. Nikt nie wie lepiej od was, jak współczesność jest zakłamana w głoszeniu równości i sprawiedliwości. Nikt bardziej od was nie doświadcza tak licznych upokorzeń. Mimo to: "Musimy siać (...). (Choć) tak mało tych, co mogą ponoć, Ze swych zapasów szczyptę braciom dać. I choć nie przy nas wzejdzie ruń zielona My róbmy swoje, my musimy siać!!!"

I najważniejsze: Nie lękajmy się! Sługa Boży Ks. Kard. Stefan Wyszyński mówił: "Chrystus przestrzegał uczniów swoich: Nie lękajcie się! I ja was o to proszę: Nie lękajcie się, Dzieci moje Najlepsze i Przyjaciele mego biskupiego posługiwania! Niech lęk nie będzie ani przez moment gościem waszych serc. Pamiętajcie, wystarczy miłować, bo doskonała miłość za drzwi wyrzuca lęk. Tylko wtedy będziecie pełni lęku, gdy zabraknie wam miłości. Ale jeżeli będziecie miłować, lęk nie będzie miał przystępu do waszych serc ".(Gniezno, 20. V. 1961). I jakże nie wielbić Pana, słowami Psalmisty: "Gdy Pan odmienił los Syjonu, Wydawało się nam, że śnimy (...). Ci, którzy we łzach sieją, Żąć będą w radości. Idą i płaczą niosąc ziarno na zasiew, Lecz powrócą z radością niosąc swoje snopy".

I my doświadczamy czegoś podobnego. Oby tak było zawsze. Sprawdzają się słowa św. Pawła, który naucza: "Kto skąpo sieje, ten skąpo zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie". Co więcej, zawsze przypominajmy sobie, nawet w najtrudniejszych chwilach życia, że "radosnego dawcę miłuje Bóg". Nie może więc być tak, aby nasza ziemia nie znajdowała oracza, siewcy czy też żniwiarza. Nie może być tak, aby nasza ziemia leżała odłogiem. Ziemia bowiem pozbawiona uprawy zaczyna dziczeć, staje się nieprzyjazną człowiekowi. Ale i ludzie, gdy przestają się troszczyć o własne sumienia, również na swój sposób dziczeją. To czujemy. Z tym się spotykamy. To wreszcie odkrywamy w sobie samych, w naszym otoczeniu, w słabości współczesnych rodzin, w kruchości wzajemnych więzi. Skoro może tak się dziać, to ze zrozumieniem zastanówmy się nad bólem i jednocześnie radą pochodzącymi od Norwida: "Och! nie skończona jeszcze Dziejów praca, Nie przepalony jeszcze glob, Sumieniem!".

I nie lękajmy się pielęgnować pięknych i pouczających zwyczajów. Powracajmy do praktyk, do znaku krzyża przed rozpoczęciem siewu i do symbolu krzyża, robionego ze zbóż na zakończenie żniw. Nie wypada też zapomnieć o tym samym geście przy łamaniu chleba, bochna chleba. Nie ma dobrych zbiorów bez dobrze uprawianego pola. Nie ma dobrych upraw bez właściwego klimatu. Nie ma Bożego błogosławieństwa bez naszej współpracy z Bożą łaską. Nie ma dobrego wychowania nowych pokoleń bez ukazywania przykładów ludzi sumienia, choćby Świętego Jana Pawła II. A on nas poucza, jak często to robił za swego ziemskiego życia. Pamiętajcie:  "Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu ". Z Nim, z Jego pomocą posprzątajmy nasze  gleby, rzucajmy dobre ziarna do serc i do ziemi. I bądźmy spokojni o żniwa i dziękujmy Mu za to, jak szczerze dziękujemy za ten rok, pamiętając o Waszych dłoniach, drodzy rolnicy, niepokojach i sercu do polskiej ziemi.

Początek strony